Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!!!
- Oczywiście...czuję się jak sierota...co panowie chcą wiedzieć? - pomasowałam skronie.
- Co to za kobiety? - powtórzył.
- Rachel Walker i Emma Charms...
- Czyżby macocha?
- Niestety, czemu pan pyta? Czemu pytacie o nie?
- Minitoring z domu pani ojca zarejestrował to zdjęcie. Obie panie wyszły z domu kilka minut po słyszanych przez sąsiadów strzałach...raczej na codzień nie chodzą ubrane tak samo i w odcieniach czerni.
- Jestem wykształcona w tych sprawach...co mam załatwić...?
- Pani Violetta Charms! Czyżby już emerytowana pani detektyw?
- Sprawy prywatne...
- Mamy czas....
- Ale ja nie mam...muszę zająć się pogrzebem...a jak znajdę te suki, to im nie wiem co zrobię. Tylko mnie jedno zastanawia...Rachel i Emma?! Są w różnym wieku, jedna mieszka w LA, druga w Londynie...jedna była żoną mojego ojca, druga dziewczyną mojego narzeczonego...
- A czym zajmuje się pani przyszły mąż? - O kurde...em...
- Chwilowo nie ma pracy.
- A wcześniej?
- Też raczej nie pracował...
- Możemy go o to spytać?
- Viola! Idziemy!
- Co się stało...?
- Źle się czujesz....nie powinnaś się przemęczać...
- Ciąża? Nic pani nie mówiła...
- Odpieprzcie się od mojej kobiety! Będzie rozmawiała z wami, kiedy będzie chciała!
- Słonko...uspokój się...
- Chodźmy...i jeszcze jedno...tknijcie ją, a wam jaja z dupy powyrywam!
- Louis...będziesz miał problemy z prawem...
- Okey...
- Do widzenia...
- Żegnamy Pani Charms.
***Oczami Louis'a***
Nie mogłem ustać obok glin, bo korciło mnie, żeby dać im po tej niewypażonej mordzie...a kiedy zaczęli wypytywać o dziecko, moje dziecko! To nie mogłem. Poza tym obok psów nie mogę wysiedzieć...
Pojadę z moją kochaną do domku i zajmę się pogrzebem.
Weszliśmy do auta, chciałem ją przytulić, ale mnie odrzuciła. Co jest?!
- O co chodzi?!
- Czemu zadzwonili do ciebie, a nie do mnie? Skąd mieli twój numer telefonu?!
- Nie wiem....
- Przyznaj się!
- Z tego numeru szantażowała mnie Emma...
- Co za pizda! Ał....boooliii...
- Co ci jest?!
- Dziecko...
- Nie za wcześnie na skurcze?!
- Booolii...Louis...pomóż mi...
________________________________
Przepraszam za mega krótki i kijowy rozdział, ale sprawy sercowe...taaaak....Lady Blues się zakochała xD Proszę o miłe komentarze. Wiem, że zajmie wam to dłuższy czas, dlatego next rozdział, wtedy kiedy będzie 10 komentarzy. Nie mam czasu, to dlatego./ Lady Blues