***Violetta***
Obudziłam się w odziwo zwyczajnym łóżku. Nikogo tu nie było. Skorzystałam z chwili samotności i rozejrzałam się po pokoju. Niby zwykłe pomieszczenie, ale to co przykuło moją uwagę, było zdjęcie. A raczej kilka zdjęć. Na jednym był niemowlak w ramionach kobiety. Przy nich stał jakiś gość, wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Nawet maluszek wydawał się być zadowolony. Na drugim - około 9-letni chłopak z dwójką trochę od niego młodszych dziewczynek. Uśmiechali się i wydawali się szczęśliwi...na ostatnim zdjęciu widniał chłopak i jakaś dziewczyna. Oboje mieli z 18 lat. Szczerzyli się do zdjęcia...zabolało...te wszystkie osoby...takie radosne, zadowolone z życia...a ja co? Jako uczennica klasy podstawowej miałam tylko ojca. Matka odeszła...piła, po jakimś czasie została prostytutką...Pojawiła się wtedy Emma...mogłaby być moją siostrą! Ale nie...została macochą...Po technikum zdałam maturę. Chciałam zostać policjantką. Mój ojciec wielce zakochany...po miesiącu znajomości ożenili się! Tak...to możliwe. Emma nie chciała miłości, chciała forsy. W niedalekiej przeszłości była modelką. Kiedy poznała mojego tatę, miała 20 lat, a stary - 35! Jako uczennica byłam 12-letnią druhną. Po roku urodziła się właśnie Chloe. Byłam dla niej jak starsza siostra, a nie ciocia. Ojciec jeszcze nie zobaczył, że Emma tylko jest z nim dla kasy...minęło te cholerne 7 lat od kiedy są razem...! Nic do niej nie miałam, ale...mogłaby być z parę lat starsza! Zawsze okłamywałam innych mówiąc, że Chloe jest córką mojej siostry. Prawda jest taka, że nie mam żadnego rodzeństwa. Chciałam, ale nie mam...wróćmy do tych zdjęć...kto zgodnie? Kim był niemowlak? Louis, kto był rodzicami niemowlęcia? Rodzice Louis'a. Kim był chłopiec i małe dziewczynki? Louis z siostrami (wspominał mi o nich, kiedy się poznaliśmy. Jedna ma na imię Charlotte, a druga Felicity. Louis wspomniał, że ma bardzo dużo rodzeństwa, oczywiście przyrodniego w tym właśnie Lottie i Fizzy oraz bliźniaczki Daisy i Phoebe (czyt.Fibi) i Georgia Troy. Mówił też, że jego mama z już trzecim partnerem, narzeczonym jest w ciąży [...]. Na trzecim, ostatnim zdjęciu jest oczywiście Louis i Rachel...musieli być szczęśliwi...
- Obudziłaś się? - do pokoju wszedł Tomlinson. Przysiadł na końcu łóżka i wziął mnie za rękę. Ja mu ją wyrwałam. Był zdziwiony, więc złapał poraz drugi. Kiedy ponowiłam wcześniejszy ruch:
- Ej no. Viola...co ci? - "On się mnie jeszcze pyta? Prawie zostałam zgwałcona!!! No ludzieee...". Zmieniłam pozycję i usiadłam.
- Czy ty widzisz powagę sytuacji?! Wiesz co on mógł mi zrobić?! Co by mógł zrobić Chloe?! - popatrzył na mnie że smutkiem w oczach.
- Ciesz się, że przybyłem w porę!
- Cieszę się jak nikt inny! - oczywiście sarkazm... - To wszystko twoja wina! Ty nasłałeś na mnie tych kolesiów!!!!
- Co?! Mówiłem im o tobie, mówiłem gdzie mieszkasz, ale nie nasyłałem na ciebie ich!
- To czemu na mnie napadli i mnie porwali?! Tak w ogóle to co ja tu robię... - wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Nie udało mi się zajść daleko, bo chodzenie sprawiało mi niemały trud. Popatrzyłam na niego spodem łba i wyszłam. Cholera...Chloe! Zawróciłam i wpadłam na niego. Szybko się odsunęłam:
- Gdzie. Jest. Chloe?
- Zaprowadzę cię do niej.
- Ok... - wziął mnie pod ramię i poszliśmy na dół. Schody. To nie były te co w moim domu...tamte są niskie, a te?! Byliśmy chyba na drugim piętrze czy jak?! Oblał mnie zimny pot. Nie mogłam się do niego przytulić, bo czułam do niego obrazę, grozę itp. Zaczęło mi się robić duszno i słabo...on to zauważył i wziął na ręce. Miotałam się, ale był silniejszy.
- Patrz cały czas na mnie. Ok? - popatrzyłam na niego i skinęłam głową. Schodziliśmy pomału. Patrzyłam na niego, ale w pewnym momencie musiałam spojrzeć w dół. Byliśmy piętro niżej, ale dla mnie to było trochę za dużo. Wszyscy myślą, że jestem wariatką, ale miałam naprawdę wielką fobię.
- Miałaś patrzeć na mnie! - popatrzyłam na niego. Kiedy zeszliśmy pokazał się Zayn. Obdażałam go nienawiścią...przypomniałam sobie, że zawsze przy sobie mam broń! A oni mi jej nie zabrali, bo nosiłam ją za paskiem. Był to mały pistolet. Popatrzyłam na Louis'a:
- Przepraszam... - wyjęłam pistolet i mierzyłam nim w Zayna.
- Viola! Co ty robisz! - Zayn wybałuszył na mnie swoje miodowe oczy, a Louis patrzył na mnie jak na katastrofę, która miała za chwilę nastąpić.
- Co robię?! Co robię?! A co on zrobił?!
- Nie chciał...
- Też nie chciałam. Przed śmiercią chcesz coś o mnie wiedzieć? Ba! Nie ma sprawy! Imię - Violetta, nazwisko - Charms, mam 19 lat. Jestem detektywem, pracuję dla Scotland Yard*, poznałam Louis'a przez Rachel Walker, ona chciała, żebym dowiedziała się co robi po nocach, czyli czym się zajmuje. Teraz wiem kim jesteście. Kiedy Louis był u mnie w domu, przeglądał akta z dnia 19 października, morderstwo i gwałt, wiem, że to wy..Teraz wiecie prawdę o mnie, a w tej chwili zrobię to co robią zabójcy, kiedy ofiara widziała ich twarz...smaż się w piekle! - nacisnęłam spust i strzeliłam. Ale czekała mnie niemiła niespodzianka...nie wymieniłam naboi. Shit!!!
____________________________________
No to mamy 10 rozdział! Nie uważacie, że powoli przynudzam?! Nie wiem, czy ma sens pisanie dalej? Next pojawi się, kiedy będzie. Uwaga, uwaga! Muszą być 4 komentarze! Wiem, że to gónwo ktoś czyta, więc każdy może skomentować. Nawet jeśli nie macie konta na Google+ możecie napisać z anonima!!! Więc...CZYTASZ=KOMENTUJESZ. Jeśli ci się nie chce to niech ci się zachce, bo nie piszę tylko dla sb. Dla was też! Żeby wam się nie nudziło! / Lady Blues
Obudziłam się w odziwo zwyczajnym łóżku. Nikogo tu nie było. Skorzystałam z chwili samotności i rozejrzałam się po pokoju. Niby zwykłe pomieszczenie, ale to co przykuło moją uwagę, było zdjęcie. A raczej kilka zdjęć. Na jednym był niemowlak w ramionach kobiety. Przy nich stał jakiś gość, wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Nawet maluszek wydawał się być zadowolony. Na drugim - około 9-letni chłopak z dwójką trochę od niego młodszych dziewczynek. Uśmiechali się i wydawali się szczęśliwi...na ostatnim zdjęciu widniał chłopak i jakaś dziewczyna. Oboje mieli z 18 lat. Szczerzyli się do zdjęcia...zabolało...te wszystkie osoby...takie radosne, zadowolone z życia...a ja co? Jako uczennica klasy podstawowej miałam tylko ojca. Matka odeszła...piła, po jakimś czasie została prostytutką...Pojawiła się wtedy Emma...mogłaby być moją siostrą! Ale nie...została macochą...Po technikum zdałam maturę. Chciałam zostać policjantką. Mój ojciec wielce zakochany...po miesiącu znajomości ożenili się! Tak...to możliwe. Emma nie chciała miłości, chciała forsy. W niedalekiej przeszłości była modelką. Kiedy poznała mojego tatę, miała 20 lat, a stary - 35! Jako uczennica byłam 12-letnią druhną. Po roku urodziła się właśnie Chloe. Byłam dla niej jak starsza siostra, a nie ciocia. Ojciec jeszcze nie zobaczył, że Emma tylko jest z nim dla kasy...minęło te cholerne 7 lat od kiedy są razem...! Nic do niej nie miałam, ale...mogłaby być z parę lat starsza! Zawsze okłamywałam innych mówiąc, że Chloe jest córką mojej siostry. Prawda jest taka, że nie mam żadnego rodzeństwa. Chciałam, ale nie mam...wróćmy do tych zdjęć...kto zgodnie? Kim był niemowlak? Louis, kto był rodzicami niemowlęcia? Rodzice Louis'a. Kim był chłopiec i małe dziewczynki? Louis z siostrami (wspominał mi o nich, kiedy się poznaliśmy. Jedna ma na imię Charlotte, a druga Felicity. Louis wspomniał, że ma bardzo dużo rodzeństwa, oczywiście przyrodniego w tym właśnie Lottie i Fizzy oraz bliźniaczki Daisy i Phoebe (czyt.Fibi) i Georgia Troy. Mówił też, że jego mama z już trzecim partnerem, narzeczonym jest w ciąży [...]. Na trzecim, ostatnim zdjęciu jest oczywiście Louis i Rachel...musieli być szczęśliwi...
- Obudziłaś się? - do pokoju wszedł Tomlinson. Przysiadł na końcu łóżka i wziął mnie za rękę. Ja mu ją wyrwałam. Był zdziwiony, więc złapał poraz drugi. Kiedy ponowiłam wcześniejszy ruch:
- Ej no. Viola...co ci? - "On się mnie jeszcze pyta? Prawie zostałam zgwałcona!!! No ludzieee...". Zmieniłam pozycję i usiadłam.
- Czy ty widzisz powagę sytuacji?! Wiesz co on mógł mi zrobić?! Co by mógł zrobić Chloe?! - popatrzył na mnie że smutkiem w oczach.
- Ciesz się, że przybyłem w porę!
- Cieszę się jak nikt inny! - oczywiście sarkazm... - To wszystko twoja wina! Ty nasłałeś na mnie tych kolesiów!!!!
- Co?! Mówiłem im o tobie, mówiłem gdzie mieszkasz, ale nie nasyłałem na ciebie ich!
- To czemu na mnie napadli i mnie porwali?! Tak w ogóle to co ja tu robię... - wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Nie udało mi się zajść daleko, bo chodzenie sprawiało mi niemały trud. Popatrzyłam na niego spodem łba i wyszłam. Cholera...Chloe! Zawróciłam i wpadłam na niego. Szybko się odsunęłam:
- Gdzie. Jest. Chloe?
- Zaprowadzę cię do niej.
- Ok... - wziął mnie pod ramię i poszliśmy na dół. Schody. To nie były te co w moim domu...tamte są niskie, a te?! Byliśmy chyba na drugim piętrze czy jak?! Oblał mnie zimny pot. Nie mogłam się do niego przytulić, bo czułam do niego obrazę, grozę itp. Zaczęło mi się robić duszno i słabo...on to zauważył i wziął na ręce. Miotałam się, ale był silniejszy.
- Patrz cały czas na mnie. Ok? - popatrzyłam na niego i skinęłam głową. Schodziliśmy pomału. Patrzyłam na niego, ale w pewnym momencie musiałam spojrzeć w dół. Byliśmy piętro niżej, ale dla mnie to było trochę za dużo. Wszyscy myślą, że jestem wariatką, ale miałam naprawdę wielką fobię.
- Miałaś patrzeć na mnie! - popatrzyłam na niego. Kiedy zeszliśmy pokazał się Zayn. Obdażałam go nienawiścią...przypomniałam sobie, że zawsze przy sobie mam broń! A oni mi jej nie zabrali, bo nosiłam ją za paskiem. Był to mały pistolet. Popatrzyłam na Louis'a:
- Przepraszam... - wyjęłam pistolet i mierzyłam nim w Zayna.
- Viola! Co ty robisz! - Zayn wybałuszył na mnie swoje miodowe oczy, a Louis patrzył na mnie jak na katastrofę, która miała za chwilę nastąpić.
- Co robię?! Co robię?! A co on zrobił?!
- Nie chciał...
- Też nie chciałam. Przed śmiercią chcesz coś o mnie wiedzieć? Ba! Nie ma sprawy! Imię - Violetta, nazwisko - Charms, mam 19 lat. Jestem detektywem, pracuję dla Scotland Yard*, poznałam Louis'a przez Rachel Walker, ona chciała, żebym dowiedziała się co robi po nocach, czyli czym się zajmuje. Teraz wiem kim jesteście. Kiedy Louis był u mnie w domu, przeglądał akta z dnia 19 października, morderstwo i gwałt, wiem, że to wy..Teraz wiecie prawdę o mnie, a w tej chwili zrobię to co robią zabójcy, kiedy ofiara widziała ich twarz...smaż się w piekle! - nacisnęłam spust i strzeliłam. Ale czekała mnie niemiła niespodzianka...nie wymieniłam naboi. Shit!!!
____________________________________
No to mamy 10 rozdział! Nie uważacie, że powoli przynudzam?! Nie wiem, czy ma sens pisanie dalej? Next pojawi się, kiedy będzie. Uwaga, uwaga! Muszą być 4 komentarze! Wiem, że to gónwo ktoś czyta, więc każdy może skomentować. Nawet jeśli nie macie konta na Google+ możecie napisać z anonima!!! Więc...CZYTASZ=KOMENTUJESZ. Jeśli ci się nie chce to niech ci się zachce, bo nie piszę tylko dla sb. Dla was też! Żeby wam się nie nudziło! / Lady Blues
6 komentarzy:
ŚWIETNY, NA PRAWDĘ. NIE MOGŁAM OCZU OD MONITORA ODERWA. AKCJA SUPER SIĘ ROZWIJA. ZAFASCYNOWAŁAŚ MNIE. ZAPRASZAM DO MNIE.
:) niezłe i nie przynudzasz
Super
Fajne Gabi :-)
Please NEXT NEXT
Jeśli chcecie nexta to dodam dzisiaj, ale będzie shoooort...
Prześlij komentarz