środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 12

***2 miesiące później - Grudzień***

- I jak było dzisiaj?
- Louis
- Eh...tak jak zawsze... - chodziłam na terapię. Dzisiaj było moje ostatnie spotkanie z psycholożką. Nie rozmawiałyśmy tylko i wyłącznie o tamtym w domu Louis'a. Mówiłyśmy też o rozterkach miłosnych i innych takich...
- Louis...mam prośbę...
- Tak?
- Mógłbyś mnie zawieść do mojej kwiaciarni? Zamknęłam ją z 3 miesiące temu...
- Jasne! Oj..nieładnie, nieładnie...kwiatki zwiędły...jaka ulica?


***Godzinę później***

- Dawno tu nie byłam...
- Przytulnie tu, tylko tak...pusto. Na szczęście my tu jesteśmy. Może nie jesteśmy kwiatami, ale przynajmniej coś...chwila! Ty jesteś kwiatem! Violetta, violet, fiołek...
- Wolę chryzantemy, ale fiołki też mogą być...są to bardzo delikatne kwiatki...takie delikatne, że strach je dotknąć...kolor też taki delikatny...
- Zupełnie jak ty...
- Nie jestem fioletowa!
- Twoje oczy są ni to fiołkowe ni to niebieskie. A tak z innej beczku? Gdzie spędzasz święta?
- Jestem sama...na Wigilię tylko jadę do Chloe, do ojca, do macochy...
- Nie lubisz jej?
- Lubiłbyś kobietę, która jest od ciebie starsza o 8 lat, a zamiast twoją siostrą zostaje twoją macochą?
- Nie...to co z tymi świętami?
- A ty gdzie je chcesz spędzić? W końcu został tylko tydzień...u rodziny?
- Przeskrobałem trochę, więc tam mnie długo nie zobaczą...
- Coś żeś zrobił?!
- Poza tym,  że goni mnie policja to jestem grzecznym chłopcem...
- A wiesz, że dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców?... - OMG...powiedziałam to...na głos...nie tylko w głowie...
- Tak? A jakich ty lubisz? - powoli zaczął do mnie podchodzić. Wyglądał tak seksownie! Tak...tak...ojejciu! <------ tak właśnie wyglądał "ojejciu".
- No...musi być przystojny...uczuciowy...zajmować się mną...no i taki...ogólnie opiekuńczy i kochający...
- A wiesz, że taki jestem?
- Co sugerujesz?
- Że wiem jak spędzimy święta!
- Spędzimy?
- Pojadę z tobą na tą Wigilię, a następne dni świąt spędzisz u mnie...co ty na to?
- Spk myśl...to co? Jedziemy na zakupy świąteczne?
- Jasne! Ale co z kwiaciarnią?
- Tak właściwie przyjechałam tu ostatni raz. Sprzedałam ją...
- Ale czemu?! To przecież twoje hobby!
- Hobby hobbym, ale ją chce dobrze zarabiać...
- Masz to jak w banku!
- Co?
- Detektyw w naszym gangu by się przydał...szczególnie taki WOW!
- Po to, aby zadowalać widokiem, czy coś zdziałać?
- Wolę to pierwsze! - wziął mnie za rękę i podbiegł do samochodu. Usadowił mnie na miejscu pasażera, a sam usiadł na miejscu kierowcy. Przybliżył się do mnie i...no nie! Nie mogę do tego dopuścić! Jednak się poddałam mu...
  Ujął swoją dłonią moją twarz, przejechał kciukiem po moich ustach, bawił się moimi włosami, aż w końcu powiedział:
- Chciałbym cię schrupać, ale nie mogę... - nie chciałam, aby mnie pocałował, ale rozdrażniło mnie to. "Sama to zrobię" - pomyślałam.
- Louis, pozwolisz... - uniosłam się z siedzenia tak, aby nie rąbnąć o dach i wlazłam na niego. Siedziałam na nim tak, że moje uda spoczywały na jego udach, a moje nogi położyłam jak się dało obok jego nóg. Podniósł jedną brew i uniósł moje uda i moje nogi położył tak, że spoczywały po dwóch stronach jego żeber.
- Louis...czuję się trochę dyskomfortowo. Nie wiem czy zauważyłeś, ale mam spódnicę.
- Tak? - chciał tak jak to robili chłopcy w gimnazjum. Chciał swoją rękę położyć mi na tyłku. Trzepnęłam jego dłoń i położyłam tak, aby spoczywała na mojej talli. Był coraz bardziej zainteresowany. Nie chciałam już dłużej zwlekać i bawić się w kotka i myszkę. Wpiłam się w jego usta. Delektowałam się jego smakiem. Te jego malinowe usta...aż się robi gorąco...po krótkiej chwili pogłębił pocałunek tak, że staliśmy się jednością. Z braku powietrza oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnął się do mnie zalotnie, jak to tylko on potrafi.
- Nie powiem...ten pocałunek dostaje 4/5 punktów.
- A czemu nie 5?
- Bo nie był po francusku...
- Nie myśl sobie...że się na to zgodzę...
- No weź...nie daj się prosić... - i bez mojej odpowiedzi tym razem on się wpił w mogę usta. Nie wiedziałam czy pogłębiać pocałunek, czy nie, więc odsunęłam się od niego. On zawiedziony spojrzał na mnie.
- Co tym razem?
- Ja...ja nie umiem...
- No to popatrz... - pocałował mnie. Pchał swój język na moje podniebienie, ale ją byłam oporna, do póki kiedy nie zcisnął moich pośladków. Nie wiem jak w ogóle tam pojawiły się jego ręce, ale moją reakcją było ciche jęknięcie. Chyba na to czekał, bo wsunął swój język, kiedy otrzymał trochę miejsca. Ja za bardzo nie wiedziałam co zrobić, ale załapałam i po chwili nasze języki tańczyły razem na jego podniebieniu. Piękna chwila...mój pierwszy namiętny pocałunek! Nagle usłyszeliśmy pukanie do okna. Stała tam starsza pani, mówiąc, że to nie dom publiczny, że jak można robić takie coś publicznie, a naszą reakcją na to było głośne parsknięcie śmiechu. Zeszłam z Louis'a, on odpalił silnik, a naszym gestem pożegnalnym dla tej babki był środkowy palec. Chyba za bardzo nie wiedziała o ci chodzi i po prostu odeszła.
- Dziękuję za taki pocałunek...
- Ja też. Daję mu 10/5.
- Czuję się zaszczycona.
- To gdzie jedziemy?
- Do domu...
- Nie na zakupy?
- Nie...jestem zmęczona...
________________________________
Nudny w kit...ostatnio dobrze wam idzie z komentarzami. Napiszcie parę, bo to motywuje. Jtr moje imieninki...pewnie będzie też rozdział.../Lady Blues




5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zajebisty
Wszystkiego Naj :)
Całusy

Anonimowy pisze...

Super. Taki nietypowy. Masz zajebistą wyobraźnie :)

Anonimowy pisze...

Ha ha 19 grudnia byłam pierwsza
Julla

Anonimowy pisze...

świetny:) jak tam futrzak się sprawuje?/ susanne

Anonimowy pisze...

Romantic <3 I to ja lubię ;] Nie jest nudne!

Anonimowa ♥