niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 18

UWAGA - TREŚCI DLA LUDZI ZBOCZONYCH I O STALOWYCH NERWACH-  NIE, NIE +18, ALE...NO WIECIE....

- Cześć kochanie. To Jace. Mój nowy znajomy.
- No to niech ten twój koleżka sobie pójdzie, bo muszę ci coś pokazać. - pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam za Louis'em, który zmierzał jak nie trudno się domyślić do wyjścia, w stronę samochodu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu. Centrum Handlowe jest położone dosyć daleko od NASZEGO domu, więc jechaliśmy dobre pół godziny. Kiedy w końcu dojechaliśmy Lou dżentelmeńsko otworzył mi drzwi, wziął pod rękę i zaprowadził do mieszkania.
  Zdjęłam buty i płaszcz, i poszłam do kuchni, gdzie był już chłopak. Uśmiechnął się. Odwzajemniłam ten gest i zerknęłam na jego dłonie, w których coś trzymał.
- Niespodzianka Misiu! - podał mi tą niespodziankę, a ja oniemiałam... bilet na koncert Seleny Gomez! Nie jestem jej wielką fanką, ale bardzo lubię jej piosenkę Slow Down, która była w repertuarze! Tylko jedno mnie zdziwiło... jeden bilet.
- Dziękuję kochanie, ale gdzie twój bilet?
- Ja nie jadę...nie martw się. Chciałem, żebyś się rozerwała, bo ostatnio są same problemy. Tylko jeden warunek...
- Jaki?
- Nie oglądaj się na innych facetów. Wiem jakie masz branie.
- Właśnie, że nie mam!
- Wiesz jak ten koleś z Centrum na ciebie patrzył. A jak się zdziwił, kiedy się okazało, że jestem twoim chłopakiem... - przytulił mnie i pocałował z czoło.
- Nie tu... - pokazałam na miejsce, gdzie przed chwilą pocałował. - Ja chcę tu - pokazałam na usta i jak na życzenie zostałam obdarowana delikatnym pocałunkiem. Ale te całuski zamieniły się w namiętność. Louis podniosł moje uda do góry i trzymał. Oplotłam go nogami i nadal oddawałam pocałunek. Przyparł mnie do ściany i obcałowywał moją twarz i szyję, oraz dekold. Wziął mnie na ręce i nadal całując zaniósł na górę. Wylądowaliśmy w sypialni. Zaczął odpinać mi moją koszulę, a ja robiłam to samo z jego. Kiedy pozbawił mnie części górnej, a ja jego, zabrał się za swój rozporek. Ja siłowałam się z moim paskiem od spodni. Byliśmy już tylko w bieliźnie. Louis usadził mnie okrakiem na swoim...em...no dobra...kroczu. A ja pełna po brzegi orgazmem odpięłam sprzączkę od stanika i rzuciłam biustonoszem  gdzieś do tyłu. Po chwili zakryłam moje małe półkule.
- Misiu. Widziałem ciebie nago. Nie ma się czego wstydzić. - odsłonił moje intymne miejsce i...zdjął mi dolną partię. Byłam taka zawstydzona, że schowałam się pod kołdrą, a kiedy wyszłam zobaczyłam...jego całego nagiego. Jakie on ma piękne ciało! Stwierdziłam, że skoro on się nie wstydzi to ja też nie powinnam. Podpełzłam do niego, no i po wstępnej grze to zrobiliśmy. Jeny! Mój pierwszy raz!
- Dziękuję kochanie.
- Ja też Lou.
- Czeka cie dzisiaj koncert.
- O której?
- 21.00
- A która jest?
- 17.00
- No to idę zrobić coś do jedzenia, a potem pójdę się przygotować. Nie! Ty masz zrobić jedzenie! Nie jestem twoją ani służką, ani żoną.
- Trzeba to będzie zmienić.
- Czy ty teraz się przyznałeś do tego, że chcesz, abym była twoją żoną?
- Czemu nie? - poruszyło mnie to, więc wpiłam się w te jego pełne usteczka.
- Kochana...bo znowu wylądujemy w łóżku...
- No dobrze...idź zrobić jedzonko dla żoneczki.
- Tak jest! - zasalutował i poszedł na dół.
No to co tu ubrać...?

***Koncert***

  Szczerze? Nie bawię się za fajnie. Tylko raz Gomez zaśpiewała Slow Down, a już z sześć razy Come&Get it...nudne to...idę stąd. Przepychałam się przez tłum fanów do wyjścia. Bramkarz przesunął się, abym wyszła. Znalazłam się na chodniku na High Street. Stwierdziłam, że nie będę fatygować Louis'a, aby po mnie przyjeżdżał. Weszłam do metra, skasowałam bilet, który znalazłam w kopertówce i jechałam na najbliższą ulicę obok naszego domu. Wysiadłam i poszłam alejką do domu. W sypialni świeciło się światło. Chciałam wejść jak najciszej, więc furtkę otworzyłam bardzo wolno. Zamknęłam i podeszłam do drzwi. Były otwarte, więc weszłam. Po jakiejś minucie szłam powoli po schodach, żeby mnie nie usłyszał. Na szczęście nie skrzypiały. Podeszłam do drzwi od sypialni i pchnęłam je. Moim oczom ukazała się para w trakcie stosunku. Chłopakiem był Louis, a dziewczyną...
- Emma?

________________________________

Witam was kolejnym, już 18 rozdziałem. Przepraszam, że tak długo, ale brak weny dokucza. Poza tym jestem lekko zawiedziona, że mojego nowego bloga nikt nie czyta! Było 13 komentarzy, z czego połowa to hejty...i to jakie! Dziewczyny...nie kłóćcie się na moim blogu. Czemu hejty są z Anonima? Nie wstydźcie się. Ok...widzę, że 15 komentarzy to dla was za dużo...10 komentarzy pod następnym rozdziałem sprawi, że rozdział pojawi się szybciej. / Lady Blues <333

6 komentarzy:

Unknown pisze...

OMG wow i to jakie...

Anonimowy pisze...

to nie jest zboczone tylko normalne i fajne ;)

Anonimowy pisze...

spoko

Anonimowy pisze...

ekstra dawaj next ;)

Unknown pisze...

Nie było tak ostro, jak się spodziewałam. No ale cóż, następnym razem będzie lepiej ;)

Anonimowy pisze...

OMG, rozebrali się i na nic XD Ja i mój umysł... Część fajna, ciekawa. <3


Anonimowa ♥