środa, 12 marca 2014

Rozdział 28

Jesteśmy akurat razem w domu, co ostatnio zdarza się bardzo rzadko.
- Wychodzę!
- Nigdzie nie idziesz...
- Ale muszę...
- Do swojego fagasa?! Nie pozwolę na to!
- Myślisz, że ja ciebie zdradzam?!
- Czemu nie? W końcu nam nie idzie w łóżku, nie rozmawiamy...
- Wszystko przez ciebie kochany...ja idę, będę za 2 godziny.
- Zawiozę cie.
- Ok.
- Gdzie jedziemy?
- Ginekolog...
- Oby miała dobre wieści...
- Yhm...
- Jesteś na mnie wkurzona...
- No nie, na chomika!
- Chodź no tu... - objął mnie w talii i przytulił, a następnie pocałował namiętnie. "Tego mi brakowało..."
- No to chodź dziubku ty mój.

***U ginekologa***

- Witam Panią Charms.
- Dzień dobry Pani Doktor...jest sprawa...bo nadal nie wiem...eee...boję się, że poroniłam...
- A to czemu?
- Mój chłopak mi się oświadczył i pod wpływem emocji...
- Rozumiem i gratuluję...
- Dziękuję.
- Zacznijmy badanie. - byłam taka spięta, że nie usłyszałam, kiedy lekarka do mnie mówiła.
- Mogłaby Pani powtórzyć?
- Z dzieckiem wszystko dobrze, tylko jeszcze nie jest pewne czy teraz będą bliźniaki.
- O Boże...dziękuję za informacjie. Do widzenia.
- Do zobaczenia.
  Chooolleeeerrrraaa! Nie no, nie wierzę...że z jednego zrobiło się dwóch lub dwie...
  Weszłam do samochodu, gdzie siedział sobie w najlepsze zadowolony Louis. Dałam mu w twarz i zaczęłam płakać. Nawet na mnie nie nakrzyczał i tylko głaskał po moich włosach i szeptał coś. Rozryczałam się jak głupia...przechodnie gapili się na mnie jak na psycholkę. A niech myślą...
- Uspokój się...co powiedziała? Że dziecko miewa się dobrze?
- Nie to jest najgorsze...bo...nie, nie powiem ci tego, bo zerwiesz zaręczyny i uciekniesz do Rachel...zostanę z nimi sama....bez grosza i domem, którego nie będę potrafiła utrzymać!
- Spokój! - wziął moją twarz w swoje dłonie. - Jak to...z nimi?
- Najprawdopodobniej będziemy mieli dwójkę...
- To wspaniale! Trzeba to uczcić!
- Co uczcić?! Chcesz mnie znów przelecieć i zrobić mi trzeciego?!
- W sumie to można powiedzieć, że mamy już trójkę...
- Co ty pleciesz?
- Chloe...
- Ona jest z ojcem.
- Kiedy byłaś u lekarza, zadzwonili do mnie ze szpitala. Villi...twój ojciec został postrzelony i stracił za dużo krwi...
- Nie...
- I...I...nie ma go już z nami...
- Nie!!! To nie jest prawda!!!
- Jeśli nie wierzysz to pojedziemy do szpitala...
- Dobrze...

***Szpital***

- Gdzie jest pokój Henrego Charms'a?
- A jesteś spokrewniona?
- Jestem jego córką, a to mój mąż.
- W takim razie zapraszam pokój 113, drugie piętro.
  Zobaczyliśmy tam lekarza i dwóch policjantów.
- Pani Charms?
- W sumie to Tomlinson...tak, tak..
- Przykro nam, ale pani ojciec nie żyje...musimy panią zapytać o bardzo ważną rzecz...
- Jezuuu...nieee...
- Zna pani te kobiety? - podali mi fotografię, a ja oniemiałam...czy to...Emma i Rachel?!

_____________________________________________________________________
Coraz ciekawiej ;) Rozdział został zaaktualizowany, więc to jest już całość Rozdziału 28 :)Proszę o miłe komentarze...no to do next rozdziału, który będzie w sobotę./ Lady Blues

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Cudeńko ;3

Anonimowy pisze...

ja płacze ale czekam na nexta oby im się ułozyło:****/susanne

Unknown pisze...

Spk

Anonimowy pisze...

A kiedy kolejny....? Ale ten tez jest super

Anonimowy pisze...

Spoko :-)

Unknown pisze...

Fajnu