- Pani sobie ze mnie jaja robi....!
- Nie. Jest pani w drugim tygodniu ciąży.
- To jakiś obłęd! Nie mogę być w ciąży! Przynajmniej nie teraz! Wie pani jaką ja mam sytuację w domu?!
- Pani Charms...jeśli pani chodzi o ojca dziecka, to lepiej, żeby mu pani powiedziała jak najwcześniej, bo wtedy dopiero będzie pani miała komplikacje w domu.
- A...z nim - pokazałam na brzuch. - wszystko dobrze?
- Tak. Są to pierwsze dni dziecka, ale radzę pani nie przemęczać się i przede wszystkim nie denerwować.
- Dobrze, dziękuję. Do widzenia.
- Do następnej wizyty pani Violetto.
Wyszłam i...emanowałam spokojem. Byłam tak spokojna, że jadąc samochodem, zachowywałam się jak tzw. Elka (L). Zdenerwowani kierowcy wyprzedzali mnie, a ja jechałam swoim żółwim tempem. Jakim żółwim....40km/h to nie żółw. Teraz trzeba było się zastanowić jak powiedzieć Louis'owi. Bo to on musi być ojcem. Z nikim innym się nie przespałam. Byłam mu wierna, a on....on też. Powoli uświadamiam sobie, że on to zrobił dla mojego bezpieczeństwa. Gdybym ja musiała takie coś zrobić... też bym mu nie powiedziała! No, bo jak? " No cześć Loulou. Chciałam ci powiedzieć, że muszę pójść do łóżka z innym. Nie mogę ci powiedzieć z jakiego powodu, ale powiem jedno. Kocham cię i robię to dla ciebie". No jakby to zabrzmiało?! Ale nie miałam więcej czasu na rozmyślania, bo właśnie wjechałam na podjazd domu Louis'a. Po chwili w progu zobaczyłam Chloe, ciągnącą za sobą Tomlinsona.
Kiedy weszliśmy już do domu, robiłam prawie wszystko co zwykle. Tylko jedno było inne. Omijałam chłopaka. On to zauważył i mówiąc Chloe, żeby narysowała mi laurkę, zaprowadził mnie do sypialni.
- Co ci jest? Okres masz?
- W tym jest problem, że nie mam.
- No to o co ci chodzi?
- Louis, przyznaj się. Ile masz dzieci na boku?
- Żadnego. Może jestem Bad Boyem, ale nigdy żadnej nie zgwałciłem, ani nie chodziłem po burdelach, a poza tym moją pierwszą dziewczyną była Rachel.
- Wierzę. Cieszę się, że tak jest, bo....to znaczy, że jesteś prawdziwym mężczyzną. - prawie mu to powiedziałam! Zawsze wszystko robię źle. Gdybyśmy się wtedy zabezpieczyli, nie byłoby problemu zwanego dzieckiem. A jestem pewna, że się nie zabezpieczyliśmy.
- Villi. Wiem, że mnie nienawidzisz, ale chciałbym to naprawić i wierzę, że gdzieś w tobie jest ta miłość do mnie.
- Przejdź do rzeczy.
- Czy dałabyś się zaprosić na potańcówkę?
- Jasne. A jaki jest tego styl?
- Klasyczny. Suknie, marynarki itp.
- To założę sukienkę w odcieniu czerni.
- No to jesteśmy umówieni. Eh...masz już 20 lat! Stara jesteś!
- No co ty nie powiesz 22-latku?
- Ja będę zawsze przystojny, więc wiesz...
- A ja będę zawsze...hmm...podsuń mi jakiś pomysł...
- Sexi, piękna, mądra i...niebezpieczna... - szepnął.
- No, no...nie pozwalaj sobie. - zaczęliśmy się sprzeczać i łaskotać. Louis był w tym mistrzem. Wiłam się jak wąż. Ale kiedy chłopak włożył ręce pod koszulkę i chciał łaskotać mnie po brzuchu, odskoczyłam jak poparzona.
- Przepraszam Violu. Nie chciałem, abyś pomyślała, że...
- Nie, nie. Nie myślałam tak. Po prostu Lou...
- Ciociu. Skończyłam!
- Piękna! Na dobre wyszły ci te zajęcia plastyczne.
- Ale mama już mi tm nie pozwala chodzić...
- Czemu?!
- Bo mówi, że będę za często przebywać z tobą i wujkiem.
- Chloe...wiesz coś jeszcze?
- Tak. Tylko mam pytanie...co to jest rozwód?
_________________________________
Witam kolejnym rozdziałem. Chyba ostatnim w te ferie. Wow! Tylko jeden hejt! Szacun dziewczyny! Powoli kierujemy się z Hope do końca. Jeśli ktoś lubi tego bloga niech napisze w komentarzu ile chce rozdziałów, bo kochane...próbuję pisać jak najlepsze rozdziały, w sensie jak najciekawsze. Ograniczajcie się z hejtami, bo po co? I tak mam to gdzieś.
1 KOMENTARZ = CIEKAWSZY ROZDZIAŁ
6 komentarzy:
Swietne ;****** uwielbiam,koffam a wszystkim hejterą jedno wielki fuck;* / susane
Suuppppeeeerrr bomba aaaa a
/a co do hejterów to nie oceniajcie książki po okładce ;)/ Lady Peach
love it
the best
ile rozdziałow się pytasz ? nieskonczonosc koffam ;*
Ciekawe, kiedy ona mu to powie ;3 A co do ilości rozdziałów to jak najwięcej! KC <3
Prześlij komentarz