- Violetto... - szepnął - rezygnuję z gangu dla ciebie...abyś była bezpieczna... - i żeby nie zbudzić dziewczynki, po cichu wymknął się z pokoju. Jest 21:00...trzeba zadzwonić do Zayn'a...
- No cześć, dawno się nie widzieliśmy!
- Tak, tak...zaledwie od dwóch dni.
- Co chcesz od DJ Malik'a?
- Jest sprawa, ale to nie rozmowa na telefon. Musisz do mnie przyjechać.
- Ale....
- Jest u mnie zaledwie 7-letnia dziewczynka, więc nie ruszę się z domu. Powtórzę...
- Nie musisz, będę za 20 minut.
***Po jakimś czasie***
- Dzięki Tommo, ale czy jesteś pewny? Ja tą posadę przyjmę z przyjemnością, ale czy to nie była pochobna decyzja? Przemyślałeś to?
- Tak. Bowiem zakładam rodzinę. Ale mam prośbę.
- Mianowicie?
- Jeśli będę potrzebował pomocy będę przychodził do ciebie, więc...
- Z chłopakami będziemy zawsze ci pomagać. Ja też mam prośbę...
- Jaką?
- Chciałbym z chłopakami być na twoim ślubie.
- Jest to wskazane - uśmiechnąłem się. - Ale ojciec chrzestny będzie tylko jeden.
- Wybierzecie jak będziecie uważać. Ja lecę, bo Perrie narzekać będzie...
- Masz dziewczynę?!
- A mam...i to nie na jedną noc stary...
- Szacuneczek Zaza, a inni? Też mają?
- Liam chodzi z jakąś modelką, Sophie. Harold z jakąś Alexis, a nasz Niallerek chodzi z Olivią Chachi Gonzalez!
- No to się ustawiliście, hahaha. Znajome to imię Perrie...czyżbyś chodził z członkinią Little Mix?
- A, tak....
- No, Malik, jestem pod wrażeniem. Życzę wam wszystkim powodzenia. Jak będą jakieś problemy to dzwoń.
- Jesteśmy w kontakcie. - męski uścisk dłoni i tyle było po spotkaniu. Wybiła północ, trzeba by pomyśleć o spaniu...
<Następny dzień>
***Violetta***
Dobrze, że wczoraj Lou nie pojawił się z Chloe, bo było ze mną coraz gorzej. Lekarz powiedział, że wyglądam jakbym miała umrzeć. Co ze mną jest nie tak?! Było przecież już dobrze...rozumiem, że jestem młoda, ale bez przesady! Nawet 13-latki rodzą i są zdrowe! Coś musi być nie tak... Doktor mówił coś o jakiejś chorobie...ale nazwy dziwniejszej nie słyszałam... Nic Louis'owi nie powiem...znowu go okłamię, jak wtedy z tą ciążą, no ale nie może się denerwować, w końcu wszystko będzie dobrze, prawda?...
Kiedy moja przyszła rodzina przyszła poczułam się lepiej i nie miałam zawrotów głowy, jak wczoraj. Rozmawialiśmy o moim samopoczuciu, o wakacjach, które zbliżają się wielkimi krokami, o szkole, do której chcemy zapisać Chloe, nigdy nie widziałam jej tak uśmiechniętej.
Nagle przyszedł lekarz z wiadomością, że mam gościa. Zdziwiło mnie to. I to bardzo...kto to mógł być. Hm...nie miałam bladego pojęcia, więc pozwoliłam tej osobie wejść.
- Córeczko!!
- Eee...mamusia?!
_______________________________
Czy ja to kurde piszę dla sb?! Nie! To czemu były 4 wasze komentarze?! Bez przesady. Kiedyś było ich 14! Ze statystyk wynika, że wcześniejszy rozdział przeczytało ponad 30 osób, więc o co loto?! Nie ma.../
10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 33
10 komentarzy:
No nareszcie bo bym chyba zwariowała jakbym miała czekać jeszcze jeden dzień. Rozdział wyszedł ci cudownie jak zwykle z reszta czekam z niecierpliwością na next
Ps. Zapraszam do mnie
od-marzen-do-milosci.blogspot.com
Świetny!
Zajebisty i zajebiscie.
Super i Ekstra.
Hmm... Zayn i Perrie. Przypomnialo mi to nasza ostatnia rozmowe... ;-)
Anonimowa 2001
Fajny
haha końcówka najlepsza czekam na next <3
/susanne
Taki, hmm... ZAJEBISTY! Takmoje rozbudowane slownictwo ;-)
Super! Czekam na ciąg dalszy!
Spoko. :-)
Prześlij komentarz