Po wyjściu klientki zerknęłam na formularz, który wypełniała 20 minut: Imię i nazwisko- Louis Tomlinson Wiek- 21 lat Miejsce zamieszkania- Londyn Dokładny adres zamieszkania- ul.******** itp.itd. Złożyłam papiery w równy stosik i włożyłam do teczki. Stwierdziłam, że nie mam nic do roboty, więc zaczęłam się zbierać. Przygotowałam aparat i kilka innych detektywistycznych rzeczy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do recepcji. Podałam teczkę Elisabeth. Ona musiała przepisać wszystko na komputer. Na parkingu podeszłam do służbowego auta. Siadłam za kierownicą. Odłożyłam aparat obok, na siedzenie pasażera i ruszyłam na podany adres. Chciałam rozejrzeć się przed domem Rachel. Jechałam dosyć długo, bo moje biuro jest położone daleko od osiedla, na które się kierowałam. Kiedy w końcu dotarłam zaparkowałam nie za blisko domu i wysiadłam. Aparat i inne gadżety włożyłam do torby, którą założyłam na prawe ramię. Nie powiem...chatę mieli wypasioną, ale nie zauważyłam żadnych systemów obronnych. To znaczy, że dobrze wszystko było kamuflowane. Zauważyłam też 4 samochody. Wszystkie znakomitej marki, równie drogiej jak Bentley, który też znalazł się pośród aut. Ominęłam dom i poszłam dalej. Piękne osiedle roztaczało się chyba nawet na kilometry! Tam zauważyłam małe dzieci jeżdżące na swoich trzykołowych rowerkach wykorzystujące ostatnie pogodne dni. W końcu był już Październik...przypomniała mi się wtedy matka...Rozejrzałam się i przeszłam przez ulicę aż dotarłam do końca osiedla. Dalej droga prowadziła przez las. Nie pokierowałam się dalej, tylko zawróciłam. Kiedy byłam już prawie pod domem klientki usłyszałam nadjeżdżający samochód. Spojrzałam się za siebie i zobaczyłam pędzący pojazd jednoosobowy. Przejechał obok mnie i wjechał na podjazd przed domem Rachel. Wysiadł z niego mężczyzna niewiele starszy ode mnie. Musiał być to rzekomy Tomlinson. Nie dziwiłam się tej dziewczynie, że przyszła do mnie. Nie chciała go stracić, a miałaby co...facet miał widocznie kasę, był nawet, nawet...o czym ja myślę?! Nie no...zabójczo przystojny i seksowny napewno był...cholera...co za okropne myśli! O kurczę...gościu idzie w moją stronę!!! Co robić?! Przecież jestem detektywem! Wiem co robić! Ale czemu on tu idzie? Już wiem...gapiłam się na niego to przylazł i wygarnie mi co się na niego patrzę jak pies na karmę za szybą. Oj...stoi już obok mnie i mi się przygląda...niedobrze! - Jeśli mogę spytać...co tu robi taka młoda pani? - "pani? Co ja kurde jestem!" - Zgubiłam się trochę, więc chciałam spytać się gdzie jest...em...sama już nie wiem jak ta pracownia się nazywa?! - Jaka pracownia? Tu jest tylko pracownia malarska...ale dla dzieci do lat 13 - Chciałam zapisać chrześnicę. - W takim razie na ul.*******. - Ooo! Naprawdę dziękuję! Do widzenia! - Do zobaczenia! - i odszedł...na szczęście! Nie dosyć, że przystojny to miły! Nie wiem co ta dziewczyna wymyśla?! Gość jest super! Ale nie wiedziałam co on robi po nocach? Czym się zajmuje? Za niedługo miałam się dowiedzieć...ten dzień był coraz bliżej. Swoją drogą mogłam naprawdę posłać do tej pracowni moją 6- letnią chrześnicę Chloe...przecież kocha rysować i robi to bardzo ładnie...!
___________________________________
No to kochani, mamy 1 rozdział! Dziękuję za komentarze i czekam na kolejne! Oczekujcie już niedługo 2 rozdział / Lady Blues
___________________________________
No to kochani, mamy 1 rozdział! Dziękuję za komentarze i czekam na kolejne! Oczekujcie już niedługo 2 rozdział / Lady Blues
7 komentarzy:
Znakomity, kochana ! <3
Dziekuję! Ej no...co tak mało komentarzy i wyświetleń?
Boski a z Lou to seksiak :P wiesz o co chodzi prawda??/ Nicole ps. Tęsknie!! :**
omomoomo:* kocham tego bloga <3
świetnie piszesz koffana:)]
Ha ha ha...No Nicole...nasz Lou...ha ha!
Fajne
Prześlij komentarz