- Chloe...proszę. Chodźmy do domu. Padam na twarz...i wogóle wszystko mnie boli...proszę! Zlituj się!
- Nie!! Jeszcze na to! - wskazała na diabelski młyn
- Ale obiecasz, że to ostatnie?
- Hmm...zastanowię się...
- Ostatnia atrakcja albo idziemy!
- No dobrze...niech będzie... - ustawiłyśmy się w kolejce i czekałyśmy, można powiedzieć, że na zbawienie, na które nie musiałam długo czekać. Usłyszałam swoje imię i Chloe, która się uśmiechnęła. Czyżby Louis? Nie myliłam się...stał przede mną we własnej osobie.
- Hej! Wy też na diabelski młyn?
- Tak - powiedziałam z uśmiechem. - To może pojadę z wami? Jeśli to nie sprawia problemu? - poczułam szarpanie za dłoń i "proszę" Chloe, więc się zgodziłam.
Po 10 minutach stania w kolejce mogliśmy wejść do kabiny. I teraz sobie uświadomiłam, że jestem głupia...przecież mam lęk wysokości i mam prawie klaustrofobie w jednym! Mimowolnie weszłam, a kiedy ruszyliśmy stanęłam jak wryta po czym zsunęłam się na dół kabiny. Bałam się jak cholera co zauważył kto? Tomlinson!
- Wszystko ok?
- Nic nie jest ok...mam dwie choroby w jednym! Boję się wysokości i ciasnych pomieszczeń!! - zaczęłam ryczeć przy nim. Chloe oglądała widoki, więc mało ją interesowała moja osoba. W sumie dobrze...ale to co zrobił on? No tego się już nie spodziewałam!!! Włożył swoją rękę pod moje nogi, drugą położył na moich plecach i mnie podniósł! Zaczęłam się wyrywać, kiedy szedł w stronę szyby.
- Zostaw mnie! Nieee! Proszę nie!!! - bałam się. I to bardzo...przytuliłam się do niego, a on się uśmiechnął pod nosem. Nie wiem czy mu chodziło, żeby mnie wkurzyć, czy po to, abym płakała w jego ramię...nieważne. Podszedł do szyby, a ja zrobiłam to czego się obawiałam...nie, nie rzygnęłam (hahaha) tylko powiedziałam:
- Proszę! Zgodzę się na wszystko o co poprosisz!
- Dobrze! - odsunął się od szyby, ale nadal mnie nie postawił na ziemię.
- Hmm...wiem! Zapraszam cię do kina!
- Ok. Kiedy?
- Co powiesz na następny piątek?
- Jasne! Do którego?
- Pomyślę i dam ci znać.
- Spoko. - po tych słowach myślałam, że mnie puści, ale nie, bo po co?
- Yghm...puścisz mnie?
- Hmm...nie.
- Nie ma! Przyjęłam zaproszenie, więc puszczaj!
- Zaproszenie przyjęłaś, ponieważ chciałem pokazać ci krajobraz, a masz fobię, więc zgodziłaś się na dosłownie wszystko co zapragnę. Ponadto zamierzam ciebie nieść do kiedy mi się to nie znudzi...czyli będę to robił długooooo...
- A jeśli zrobię coś nieładnego? - powiedziałam słodkim głosikiem.
- Zależy c....- kopnęłam go między nogi, ale nie trafiłam w jego krocze, bo moją noga nie sięgała dalej.
- Ty wiesz coś ty zrobiła?
- Taaak...zdenerwowałam Tommo...
- Nie!! Jeszcze na to! - wskazała na diabelski młyn
- Ale obiecasz, że to ostatnie?
- Hmm...zastanowię się...
- Ostatnia atrakcja albo idziemy!
- No dobrze...niech będzie... - ustawiłyśmy się w kolejce i czekałyśmy, można powiedzieć, że na zbawienie, na które nie musiałam długo czekać. Usłyszałam swoje imię i Chloe, która się uśmiechnęła. Czyżby Louis? Nie myliłam się...stał przede mną we własnej osobie.
- Hej! Wy też na diabelski młyn?
- Tak - powiedziałam z uśmiechem. - To może pojadę z wami? Jeśli to nie sprawia problemu? - poczułam szarpanie za dłoń i "proszę" Chloe, więc się zgodziłam.
Po 10 minutach stania w kolejce mogliśmy wejść do kabiny. I teraz sobie uświadomiłam, że jestem głupia...przecież mam lęk wysokości i mam prawie klaustrofobie w jednym! Mimowolnie weszłam, a kiedy ruszyliśmy stanęłam jak wryta po czym zsunęłam się na dół kabiny. Bałam się jak cholera co zauważył kto? Tomlinson!
- Wszystko ok?
- Nic nie jest ok...mam dwie choroby w jednym! Boję się wysokości i ciasnych pomieszczeń!! - zaczęłam ryczeć przy nim. Chloe oglądała widoki, więc mało ją interesowała moja osoba. W sumie dobrze...ale to co zrobił on? No tego się już nie spodziewałam!!! Włożył swoją rękę pod moje nogi, drugą położył na moich plecach i mnie podniósł! Zaczęłam się wyrywać, kiedy szedł w stronę szyby.
- Zostaw mnie! Nieee! Proszę nie!!! - bałam się. I to bardzo...przytuliłam się do niego, a on się uśmiechnął pod nosem. Nie wiem czy mu chodziło, żeby mnie wkurzyć, czy po to, abym płakała w jego ramię...nieważne. Podszedł do szyby, a ja zrobiłam to czego się obawiałam...nie, nie rzygnęłam (hahaha) tylko powiedziałam:
- Proszę! Zgodzę się na wszystko o co poprosisz!
- Dobrze! - odsunął się od szyby, ale nadal mnie nie postawił na ziemię.
- Hmm...wiem! Zapraszam cię do kina!
- Ok. Kiedy?
- Co powiesz na następny piątek?
- Jasne! Do którego?
- Pomyślę i dam ci znać.
- Spoko. - po tych słowach myślałam, że mnie puści, ale nie, bo po co?
- Yghm...puścisz mnie?
- Hmm...nie.
- Nie ma! Przyjęłam zaproszenie, więc puszczaj!
- Zaproszenie przyjęłaś, ponieważ chciałem pokazać ci krajobraz, a masz fobię, więc zgodziłaś się na dosłownie wszystko co zapragnę. Ponadto zamierzam ciebie nieść do kiedy mi się to nie znudzi...czyli będę to robił długooooo...
- A jeśli zrobię coś nieładnego? - powiedziałam słodkim głosikiem.
- Zależy c....- kopnęłam go między nogi, ale nie trafiłam w jego krocze, bo moją noga nie sięgała dalej.
- Ty wiesz coś ty zrobiła?
- Taaak...zdenerwowałam Tommo...
***Louis***
Walnęła mnie prawie w krocze!!! Za karę zarzuciłem ją sobie jak worek na plecy. Wyrywała się, kopała, biła pięściami w plecy...trzymałem ją nadal. Po chwili kabina została otwarta, bo już zdążyliśmy zjechać na dół. Wziąłem wolną ręką za rączkę Chloe i poszliśmy. Wszyscy ludzie gapili się na nas jak na idiotów. Wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z utęsknieniem. No...nie powiem. Powodzenie u dziewczyn miałem bardzo dobre. Weszliśmy do jej auta. Posadziłem ją na siedzeniu pasażera. Chloe posadziłem na foteliku, a sam usadowiłem się na miejscu kierowcy.
- A twój samochód?
- Przyszedłem tutaj.
- Aha. - po tym krótkim dialogu nikt się już nie odezwał.
Wjechaliśmy na podjazd jej domu. Ona spała, a dziewczynka była zmęczona. Wysiadła z samochodu. Wręczyłem jej torebkę Violetty, a ona znalazła klucze. Otworzyła mieszkanie mówiąc, że idzie spać. Przytaknąłem i otworzyłem drzwi od strony, gdzie siedziała Viola. Wziąłem ją na ręce, zamknąłem nogą drzwi i zablokowałem samochód. Wszedłem do domu i poszedłem na górę. Zobaczyłem, że mała już śpi. Szedłem dalej korytarzem i znalazłem sypialnię. Pomyślałem, że to jej, więc wszedłem. Położyłem ją na łóżku. Zacząłem się zastanawiać czy rozebrać ją z wierzchnich ciuchów i po namyśle zdjąłem jej buty, bluzę i spodnie...miała piękne nogi! Ja pitolę...a jak się obudzi? Pomyśli, że zbok jestem!!! Odsunąłem się, ale nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ją w policzek. Była taką piękną dziewczyną! I żaden jej nie chciał? Znała chyba samych debili...
________________________________
Głupi rozdział, alleluja, alleluja. Ale tak na poważnie. Jeśli to czytasz to skomentuj. Bo jeśli nie będzie komentarzy nawet z anonima, zrobię tak, że nie będę pisać i zawiesze bloga. Ja tylko ostrzegam...bo może kiedyś tak zrobię/ Lady Blues
- A twój samochód?
- Przyszedłem tutaj.
- Aha. - po tym krótkim dialogu nikt się już nie odezwał.
Wjechaliśmy na podjazd jej domu. Ona spała, a dziewczynka była zmęczona. Wysiadła z samochodu. Wręczyłem jej torebkę Violetty, a ona znalazła klucze. Otworzyła mieszkanie mówiąc, że idzie spać. Przytaknąłem i otworzyłem drzwi od strony, gdzie siedziała Viola. Wziąłem ją na ręce, zamknąłem nogą drzwi i zablokowałem samochód. Wszedłem do domu i poszedłem na górę. Zobaczyłem, że mała już śpi. Szedłem dalej korytarzem i znalazłem sypialnię. Pomyślałem, że to jej, więc wszedłem. Położyłem ją na łóżku. Zacząłem się zastanawiać czy rozebrać ją z wierzchnich ciuchów i po namyśle zdjąłem jej buty, bluzę i spodnie...miała piękne nogi! Ja pitolę...a jak się obudzi? Pomyśli, że zbok jestem!!! Odsunąłem się, ale nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ją w policzek. Była taką piękną dziewczyną! I żaden jej nie chciał? Znała chyba samych debili...
________________________________
Głupi rozdział, alleluja, alleluja. Ale tak na poważnie. Jeśli to czytasz to skomentuj. Bo jeśli nie będzie komentarzy nawet z anonima, zrobię tak, że nie będę pisać i zawiesze bloga. Ja tylko ostrzegam...bo może kiedyś tak zrobię/ Lady Blues